Czyli o tym, jak Czesi sprytnie rozwiązali problem mapnika rowerowego.
Początki, jak to początki, nie były łatwe. Na mapie się człowiek niby trochę wyznawał, ale na górskich rajdach turystycznych trochę to inaczej wygląda niż na rajdach AR. Tu trzeba nawigować szybko, sprawnie, na bieżąco. Jeszcze na etapach pieszych to jakoś dawało się radę, byle tylko przeźroczysta folia zapewniła suchość papieru, na którym wydrukowano trasę zawodów. Ewentualnie turystyczny mapnik na szyję, przydatny bywa na długich przelotach, by mapy nie trzeba było ściskać permanentnie w dłoni, utrudni też zgubienie cennego druku, co nierzadko przyczyniało się do dramatycznego końca zawodów dla rajdowców czy biegaczy na orientację, bardzo czasami doświadczonych. No dobra, ale co na rowerze?
Sami, tak jak wielu, których mamy okazję oglądać dzisiaj podczas różnych startów, zaczynaliśmy od mapy za pazuchą. Pedałuje się ile wlezie, na skrzyżowaniu stop – mapa do ręki, wybór drogi, mapa za pazuchę, (lub, o zgrozo!- do kieszeni) i wio! Cała procedura trwa wieczność. Niektórzy usprawniają ją poprzez rozkładanie i czytanie mapy z ręki podczas jazdy. Na jednym z miejskich rajdów widzieliśmy gościa pedałującego z szeroko otwartymi ramionami i powiewającym arkuszem rozmiaru A2! Tego sposobu nie polecamy. Polecamy za to mapniki rowerowe.
Z czasem próbowaliśmy różnych konstrukcji czy to zakupionych, czy własnej roboty. Niestety- łamały się, rozkręcały, nie dawały obracać, były ciężkie i nieporęczne. Po wielu nieudanych próbach trzeba było sięgnąć głębiej do skarbonki i zakupić MIRY.
U Czechów imprezy na orientację są tak popularne jak u nas grzybobranie, piłka nożna i kolejki do lekarza razem wzięte, nic więc dziwnego, że właśnie za naszą południową granicą produkuje się sprzęt do tych imprez wręcz znakomity.
Mapnik rowerowy MIRY jest konstrukcją prostą i niezawodną zarazem. Aluminiowa podstawa wygięta jest w ten sposób, że odwracając ją podczas montażu na kierownicy możemy blat mapnika mieć bliżej (tak jeździ i nawiguje Marek), by lepiej widzieć mapę, lub dalej od siebie (tak jak u mnie), aby np. móc czytać dane z licznika. Przy okazji mała rada: nie dokręcajcie mapnika na ?fest? do kierownicy. Oczywiście musi być na tyle mocno zamocowany, by się nie ruszać podczas jazdy po wertepach, jednak w chwili upadku zapas luzu na śrubach pozwoli uniknąć złamania mapnika, co wielokrotnie testowaliśmy.
Odpowiednio należy też dociągnąć śrubę blatu, by mapnik obracał się w miarę swobodnie, jednak nie za luźno. Kiedy jeździmy w parze i nawiguje tylko jedna osoba, mapnik na drugim rowerze też bardzo się przydaje- kiedy dysponujemy dwoma mapami partner ma ułatwioną wizualizację trasy, może też skorygować ew. błędy. Poręczne bywa też umieszczenie przed sobą opisów punktów kontrolnych lub odcinków specjalnych, które czyta się nawigatorowi. (Bywają zawody, na których opis 5-cio kilometrowego odcinka specjalnego zajmuje stronę A4!) Poza tym mapnika zdarzało nam się używać jako miejsca mocowania telefonu komórkowego w funkcji latarki po awarii oświetlenia rowerowego czy też do chwilowego przewożenia płaskich batonów energetycznych:) W końcu, kiedy jeden mapnik ulegnie uszkodzeniu, mamy zapas.
Bo mapniki MIRY są trwałe, ale nie niezniszczalne. Po kilku latach intensywnego eksploatowania podczas rajdów przygodowych może się zdarzyć, że urwie się zaczep folii lub popęka sama folia, tak jak to miało miejsce podczas Rajdu Zimowego 360 na Zamojszczyźnie, kiedy przy -28 stopniach na termometrze, czyli na rowerze faktyczna odczuwalna temperatura była jeszcze kilka (naście) kresek niższa, przy zmianie mapy folia zrobiła KRACH. Ale wtedy sznurówki rozkuwać trzeba było młotkiem a plecaki i kurtki trzeszczały, jakby były zrobione z blachy. Drugi mapnik jednak przeżył i spokojnie kontynuowaliśmy zawody.
Nie bez przyczyny mapniki MIRY znajdziecie na kierownicach mistrzów Europy czy świata. Są warte zainwestowanych w nie pieniędzy, nawet jeśli na imprezach na orientację pojawiacie się sporadycznie. Na niedzielnym wypadzie w góry sprawdzą się tak samo dobrze. I nie będziecie musieli krzyczeć jak początkujący śląski zawodnik AR przed etapem rowerowym: Kaj wrazić ta mapa?!
PS: Najprościej po zakup MIRY i innych akcesoriów dla orientalistów i rajdowców udać się do wrocławskiego SX-sport.
Polecamy.