Pospieszny Warszawa – Katowice

Urobiliśmy w sobotę i niedzielę, jako zespół, całkiem niezłą sportową szychtę. W sobotę Rajd Katowice, gdzie dwie dwójki goniły na rowerze i z buta po Katowicach i górnośląskich przyległościach. Wyrwaliśmy w całkiem ostrej konkurencji 3m w mixach i 2 mm. Wszystko to jednak blednie przy warszawskim wyczynie Wiśni – gość ograł Orlen Marathon w kosmicznym czasie 2h49min.

963854_758266860852835_6206845346744903379_o


2h49min!!! Wyobrażacie to sobie? Nam nadal z niedowierzania kręcą się głowy, ale jeszcze mocniej otwieraliśmy oczy ze zdziwienia, gdy w niedzielne przedpołudnie aktualizowaliśmy wyniki na żywo. Wiśnia leciał do 30 km na wynik w granicach 2h44min, czyli jakieś 3:55min/km! Ostatecznie w okolicach słynnej maratońskiej ściany na 35 kilometrze zmogło naszego herosa to piekielne tempo i – literalnie walcząc o życie – finiszował z rewelacyjnym czasem 2h49min, czyli nową, ultra wypasioną życiówką. W krótkiej rozmowie telefonicznej po biegu Wiśnia przyznał, że na mecie tak potwornego zgona jeszcze nie zaliczył – Byłem blady jak ściana, ledwo chodziłem, nie mówiąc o przełykaniu pożywienia czy picia. Dobre kilka godzin dochodziłem do siebie. Ale finalnie jestem bardzo zadowolony – podsumował zmagania z warszawską trasą nasz człowiek w światowej elicie maratonu.

Rajd Katowice może skalą (jeszcze) nie dorównuje Orlenowi, ale ponad 150 osób na starcie to wynik bardziej niż zacny. Ściganie odbywało się na dwóch trasach – kilkunastokilometrowym biegu po mieście i wersji rozszerzonej o ponad 50 kilometrowy rower po aglomeracyjnych sąsiadach Katowic. Tradycyjnie imprezę rozpoczynał scorelauf po mieście. Co punkt, to zadanie specjalne. O ile więc gonienie na granicy zakwaszenia było wskazane, o tyle precyzja, mądrość, wiedza i obeznanie w tematyce różnorakiej było istotniejsze ze względu na możliwość zebrania całkiem pokaźnej puli karnych minut. A okazji do wyłożenia się było całkiem sporo. Przykład pierwszy z brzegu – test wiedzy o… partnerze/partnerce rajdowej. Wiadomo, pary mają łatwiej, ale jak kto nie patrzył sobie wcześniej w oczy, nie dzielił wrażeniami z ostatnich odcinków Pamiętników z Wakacji lub zgoła zapomniał o tym, ile owy partner/partnerka ma rodzeństwa, to punkcik opuszczało się z kwadransem karnym. Dalej łatwiej nie było – test wiedzy filmowej, geograficznej, grzyb wspinaczkowy, logiczne zagadki, rebusy i fizolostwo w czystej formie – czyli wbieg na 30 piętro wieżowca Altus.
1969111_557563184363300_3251937991839223986_n

Uporanie się z pieszym etapem zajęło większości ekip coś w okolicach godzinki, max półtorej. Na rowerze… przerwa. Przerwa na przejażdżkę Elką – wyremontowaną i odpicowaną kolejką linową po Parku Śląskim. Na dobry kwadrans można było spokojnie zasiąść w wygodnych gondolach i popatrzeć na świat z perspektywy kilku metrów nad ziemią. Na rowerze, już po opuszczeniu Chorzowa, też zadań specjalnych nie brakowało – rzucanie woreczkami do miski, szukanie produktów w Biedronce czy szachy. Fajniejszym momentem był przejazd przez Nikiszowiec – zabytkowe osiedle górnicze. Nigdy mnie tu nie było, więc tym przyjemniej było popędzić przez kilka uroczych uliczek tej górnośląskiej perełki. Dalej przez Dolinę Trzech Stawów do mety. Rywalizacja szła na minutki i była bardzo ostra. Marek ze Stasiem, po nieco słabszym etapie pieszy, stracili kontakt wzorokowy z Irkiem Walugą i Maćkiem Więckiem, trzymając się blisko dwóch mocarnych mixów – Łukasza Warmuza z Justyną Frątczek oraz Asią Garlewicz z Marcinem Zdziebło. W tej konfiguracji, z niewielkimi odstępami, dojechali do mety na II m w męskiej kategorii. Mixy zdominowane zostały przez wspomniane dwie ekipy – w pół godziny za nimi jechaliśmy My (Kasia, Czarny) oraz trzy ekipy górnośląskich autochtonów, którzy z rzadka spoglądali na mapę. Dopiero na ostatnim punkcie udało nam się uzyskać kilka drobnych minutek przewagi i drąc ostatkami energii finiszować na III m w Mixach. Do samego końca jednak nie byliśmy pewni, czy uda nam się zachować miejsce na pudle ze względu na kary. Finalnie – udało się, co raduje bardzo.
10003926_557606847692267_3533340779729845912_n

Scroll to top