Odkąd na Kieracie zepsułem sobie delikatnie prawą stopę, moim głównym środkiem komunikacji stał się rower. Nie to, żebym wcześniej po mieście nie gonił na bicyklu, teraz jeno doprowadziłem poruszanie się na dwóch kółkach do ekstremy – od drzwi do drzwi, od uczelni do firmy, od sklepu do domu – każdy dystans robiłem na rowerze. Niejako przy okazji obserwując z bardzo bliska różniste formy uczestnictwa rowerów w mieście. Bo można na wiele sposobów – historia fotografowana.
Zaczęło się od krakowskiego Święta Cyklicznego. TRZY I PÓŁ tysiąca bicykli manifestowało swoją obecność w centrum miasta. Trzy i pół tysia! Pośród licznych atrakcji tego dnia szczególną uwagę przykuły zawody w ……Bike Polo, czyli stalowe, singlowe rumaki w akcji. Zaczyna się od tego, że po jednej stronie ustawia się trzyosobowa ekipa…… po drugiej kolejna, okuta w zbrojenia głowy i nóg…… po czym następuje natarcie na się z siłą, werwą i sporą dawką agresji. A chodzi jeno o wbicie kijoszkiem piłeczki do siaty. Proste?Niby proste, ale kiedy stawką jest slot na Mistrzostwa Europy w Bike Polo, to dzieje się dużo. Emocje i rywalizacja na godnym poziomie – kopacze reprezentacyjni mogliby się sporo nauczyć w temacie dedykacji i poświęceniaA to już inna bajka – panowie z ogolonymi nogami i w kolorowych rajtuzach odcięli (dosłownie) na kilkadziesiąt minut rynek główny w Krakowie…… ganiając po 700 metrowej pętli puszczonej dookoła rynku przeszło 40 razyPrzednia zabawa – cztery ostre zakręty i cztery proste na jednej pętli – szło się z pewnością konkretnie złachać. Panowie spod znaku CCC testowali rozciągliwość peletonu. Co na to krakowskie gołębie?Rywalizacja rywalizacją, ale wszyscy wiemy, że w tym sporcie podstawa to dobrze ogolona i naoliwiona noga – bez tego ani rusz!Na koniec impresja z aforyzmem ku rozwadze – cykliści to niezłe sztuki! I tego się trzymajmy, wychodząc na kolejny trening 😉
