A kto nie myśli, ten…

… przegrywa [!?]. Państwo wybaczą to, skądinąd prawdziwe, acz nader banalne przywołanie. Rzecz dotyczy bowiem orientacji sportowej, którą to, w mijający weekand miałem okazję w sporej dawce praktykować. Sport ten, znany rajdowej braci doskonale, to wybitne wręcz połączenie mocy łydki i mózgu. Połączenie to – pośród zawodowców – wymaga perfekcyjnej równowagi. A że się do nich nie zaliczam, to wyszło jak wyszło. Zgadnijcie, czego mi „zabrakło” ;).

Nie odkryję atlantydy, gdy przywołam znaną już tezę, o tym, iż nawigacja stanowi kluczową rolę w rajdach przygodowych. Na nic sprzęt, zespół, zgranie, łydka, gdy zalegniesz na długie godziny w lesie, próbując się desperacko zlokalizować. Nie raz takie sytuacje przekreślały możność ukończenia imprezy.

Zrozumiałe więc, że gdy pojawia się możliwość szlifowania umiejętności, tedy bez dyskusji korzystać trzeba! Taka właśnie okazja pojawiła się, gdy krakowska sekcja BnO WKS WAWEL zaproponowała dwuetapowe, towarzyskie zawody w niedalekich okolicznościach przyrody. W sobotni poranek na start jechałem pełen obaw – wszak wokół WAWELu narosły w światku rajdowym gęste legendy. Że to kuźnia najlepszych w Polsce orientalistów [prawda nr 1], że kończący zawodową karierę orientaliści notorycznie opędzają później wszystkie rajdy w kraju i za granicą [prawda nr 2 – że wspomnę tylko o Moszkowiczu, Łabuzińskim, Kosmali, etc], no i w końcu – że to mocarze jakich mało. I w łydce i w głowie [prawda nr 3].

Fajnie – myślę sobie – sporo się nauczę!. Po to tu jestem. W sobotnim wyścigu [ok. 5,5 km na mapie Górka] nauki pobierałem solidne. Wtop większych [mapy z wariantami na dole] i mniejszych nie zabrakło. W sumie do urwania dobre 15 minut.
W niedzielę o niebo lepiej, choć teren postawił potężne wymagania. Podmokłe, śliskie i strome jary i wąwoziki dosyć często mnie zatykały. Tego dnia na zawodników w mojej kategorii [m16+] czekało ok. 7 km. Pędziłem z wywieszonym jęzorem lekko ponad godzinkę. Błędów nie zabrakło, co również poświadcza zamieszczona poniżej mapka [Bronaczowa].

Jak i w sobotę, tak i w niedzielę na najwyższym stopniu pudła stanął Paweł Moszkowicz. Nazwisko – instytucja w polskim AR, jeden z najlepszych orientalistów, w 2009 roku poprowadził Navigatorów na 5 miejsce w Mistrzostwach Świata w Rajdach Przygodowych.

Nie ukrywam, że to było niezwykle istotne doświadczenie, właśnie w perspektywie nawigacji na rajdach przygodowych. Zdecydowanie brakuje mi obycia, „oczytania” z mapą. Po wielokroć trafiały mi się momenty, że traciłem koncentrację i wylatywałem z wyznaczonego wariantu, bądź też źle interpretowałem istotne detale na mapie. Technicznie więc braków jest mnóstwo!

Wspomnieć też muszę o samym Wawelu. To fantastyczna ekipa! Atmosfera panująca na ichniejszych imprezach jest niezwykle rodzinna i przyjacielska. Dzięki Wam ogromne!
——
Poniżej mapki z moimi wariantami z zawodów. Po lewej – sobota, po prawej – niedziela.

2 Comments

  1. Paulina2011-03-30

    Bardzo się cieszymy z dobrze wykorzystanych zawodów! Zachęcamy do dalszych treningów z Wawelem:)

  2. Czarny2011-03-30

    nie omieszkam!!! bardzo chętnie pojawię się i na kolejnych imprezach, i na kolejnych treningach. 🙂
    serdeczności

Comments are closed.

Scroll to top