Beskid Niski przed rokiem był dla Nonstopów łaskawy – Stasiu z Markiem wrócili ze stajni Hucułów w Gładyszowie z trofeum za pierwsze miejsce. W tym roku, na drugim końcu kraju, będą próbować obronić tytuł. Start w piątek o 10 rano.
Tegoroczna edycja to jednak kompletnie odmienna bajka. Trzaskający mróz Beskidu Niskiego zastąpią lekko dodatnie temperatury ze sporą ilością powoli topiącego się śniegu. Góry – stosunkowo plaskate Mazury Garbate. Stosunkowo, bo to jednak najbardziej wyżłobiony zlodowaceniami fragment pojezierza. Dystans 160 kilometrów podzielony jest na 6 etapów. Rozpocznie się od szybkiej dojazdówki do Folwarku Łękuk, gdzie zlokalizowany jest najważniejszy przepak. Stąd, po wykonaniu zadania specjalnego, zawodnicy pognają na kolejny rower – 50 kilometrów z jednym zadaniem specjalny doprowadzi dwójkowe ekipy do 26 kilometrowego trekkingu/nart. Stąd najdłuższy rower (z pewnością po zmroku) liczący 60 km do Łękuku, gdzie zawodnicy wskoczą na 17 km biegówek. Krótkie 8 km rower i meta. Sumarycznie 160 km. Meta – w tych warunkach gdzieś w nocy, nad ranem w sobotę.
Marek ze Stasiem są już, po długiej podróży z południa kraju, w bazie w Gawlikach Wielkich. Smarują narty.
Szykują się na konkretne ściganie, bo na pewno będzie z kim. Dla kibiców ważna informacja – nasze zuchy zostaną zaczipowane nadajnikiem GPS, więc na bieżąco będziemy śledzić ich poczynania. Póki co zapraszam na stronę imprezy, fejsa Team 360 Stopni i na live – tracking mastersów.